Dziś witamy u Rozdomowionej Sylwię z matczysko.pl, która opowie o tym, z czym kojarzy jej się dom. To już siódmy wpis z serii DOM moimi oczami, zapraszam! Czego brakuje jej na co dzień i co się zmieniło odkąd nie jest nastolatką, a dorosłą kobietą, żoną i matką?
Sylwia z bloga matczysko.pl
Sylwia na co dzień pisze głównie dla kobiet, dzieląc się swoimi doświadczeniami i pomysłami czerpanymi prosto z życia. Jako matka, kobieta i żona pokazuje na swoim blogu matczysko.pl uroki macierzyństwa, radzi jak o siebie zadbać, a także rzuci dobrym przepisem. O tym, gdzie ucieka w domu kiedy jest jej źle i jak postrzega dom, Sylwia mówi tak…
Dom traktuję jak marzenie, które się spełniło. Miejsce, w którym kocham być. Miejsce, z którego często chcę uciec i bez którego nie wyobrażam sobie życia. Ot, taki paradoks :)
Zapach, który kojarzy mi się z domem to zapach ciasta! Nie ważne jakiego. Kocham piec i uwielbiam gotować.
Moje ulubione pomieszczenie w domu to oczywiście kuchnia! To taki mój mały azyl. Od dziecka uwielbiałam w niej przebywać i pomagać mamie lub babci w przygotowywaniu potraw czy smakołyków. Zapach świeżo upieczonego ciasta czy chleba to zdecydowanie zapach kojarzący się z poczuciem bezpieczeństwa. Nawet kiedy jest mi naprawdę źle lub ciężko to uciekam do kuchni by te wszystkie zapachy, które po upieczeniu się wydobywają, rozpieściły moje nozdrza i ukoiły ból.
Dom twój gdzie serce twoje
Najchętniej spędzam czas w domu… wieczory, kiedy ja, mąż, syn i kotka jesteśmy razem. Kiedy ciasto już dawno upieczone, a my w łóżku, wszyscy razem możemy je zajadać. W wyciągniętych i poplamionych dresach, z palcem w nosie. Na luzie, bez skrępowania. My razem, wolni i szczęśliwi.
Kiedy byłam dzieckiem dom był dla mnie wszystkim. To w nim płakałam i śmiałam się. To do niego uciekałam, kiedy było mi źle w życiu i z niego uciekałam, kiedy jako nastolatka myślałam, że wszyscy są przeciwko mnie. Zawsze wracałam z podkulonym ogonem. W objęcia mamy, która do dziś mówi, że drzwi zawsze stoją przede mną otworem.
Teraz jako dorosła kobieta, mogę powiedzieć, że dom to miejsce, które pragnę dopieścić. Domem nie nazywam rzeczy w okół, domem nazywam ludzi, którzy tutaj się znajdują. Jest takie powiedzenie, że dom twój gdzie serce twoje – moje serce należy do męża i syna. Razem tworzymy to miejsce.
Myślę, że za 10 lat… nie wiem czy coś się zmieni. Brakuje mi strasznie ogródka czy balkonu, może uda się zmienić mieszkanie na większe, może zainwestujemy w działkę, a może nawet wybudujemy taki prawdziwy dom, nie mieszkanie. Wiem natomiast jedno, nie ważne co się stanie chcę by za te dziesięć lat byliśmy tu razem. Żeby niczego nam nie zabrakło, a świeżo upieczone ciasto bratało nas wszystkich.
Mówię DOM – myślę… my <3